30.04.2017

Jeonghan&Dino SEVENTEEN - Love Letter

Tytuł: Love Letter
Bohaterowie: Lee Chan (Dino), Yoon Jeonghan (Jeonghan), Kwon Soonyoung (Hoshi), Kim Mingyu (Mingyu), Choi Seungcheol (S.Coups), Hong Jisoo (Joshua), Wen Junhui (Jun), Jeon Wonwoo (Wonwoo), Lee Jihon (Woozi), Lee Seokmin (DK), Xu Minghao (The8), Boo Seunkwan (Seunkwan), Hansol Vernon Chwe (Vernon)
Pairing: Dino x Jeonghan
Gatunek: One Shot, Short, Romans.
Zespół: SEVENTEEN
Dino - ciemnopomarańczowy - Luka (ja)
Jeonghan - turkusowy - Lee (kuzynka)

   Dino kończy dzisiaj 19 lat. Jeju, ale on szybko wyrósł. Pamiętam go za czasów debiutu. Bardzo się zmienił. Nie wierzę. Ale jedno zostało takie samo. Zawsze był, jest i będzie naszym kochanym maluchem. Musimy wykombinować coś na jego urodziny. Nasz zespół jest bardzo pomysłowy, więc damy radę. Dzisiaj chciałem mu też wyznać moje uczucia. Podoba mi się już od pewnego czasu. Jedyną osobą, która o tym wie, jest Joshua. Ufam mu, ponieważ jest moim najlepszym przyjacielem i nikomu nie zdradzi mojej tajemnicy.

   Huh, trening, trening i jeszcze raz trening. Dużo trenujemy do kolejnego albumu. Chcemy się pokazać od zupełnie nowej strony. Ten album będzie nowością pod każdym względem. Bardzo ciężko pracujemy i nie opadamy na laurach. Ale zauważyłem ostatnio, że Jeonghan hyung jest jakiś nieobecny. Łatwiej się rozprasza, zapomina swojego tekstu w piosence, myli kroki układu... Chyba jest zdenerwowany. Może z nim porozmawiam na ten temat.

   Po treningu wróciłem do swojego pokoju. Znowu to samo. Złe kroki, zapomniany tekst. Dino bardzo mnie rozprasza i myślę tylko o nim. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Po pewnym czasie usłyszałem pukanie.
- Proszę. - i w drzwiach stanął ON. Ciemna czupryna sterczała na wszystkie strony, oczy błyszczały szczęściem, a to wszystko dopełniał słodki, lecz nieśmiały uśmiech.
- Hyung... chciałem z tobą porozmawiać. Mogę? - skinąłem głową, a maknae usiadł na skraju łóżka. Spojrzał na mnie, a jego oczy zaiskrzyły.
- Hyung, co się z tobą ostatnio dzieje? Jesteś jakiś nieobecny na próbach. Masz jakieś problemy? Martwię się o ciebie. - powiedział Dino.
- N-nie, nic się nie dzieje. Po prostu źle się czuję... - skłamałem.
- Rozumiem. - spuścił głowę i zapanowała niezręczna cisza.

   Wiedziałem, że kłamie, ale nie chciałem naciskać. Jeśli nie chce, niech nie mówi. Gdyby to było poważne, zapewne wygadałby się. Ale chyba sobie poradzi.
- Hyung... - zacząłem niepewnie. - Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie.
   Położyłem rękę na jego ramieniu, a on spojrzał na mnie. Jego oczy błyszczały w świetle słońca.
- Dziękuję. - powiedział ściszonym głosem. Odruchowo go przytuliłem, bo nie lubię, kiedy inni się smucą. W końcu wstałem i pożegnałem się z długowłosym blondynem.
   Wychodząc z pokoju, prawie zderzyłem się z biegnącym Seokminem. Zatrzymał się w ostatniej chwili.
- Przepraszam. - zaśmiał się.
- Co się stało? - spytałem.
- Jihoon się stał... - i nagle w całym domu wybrzmiało głośne.
- LEE SEOKMIN!!! - Woozi był zły. Nawet bardzo. DK spojrzał na mnie.
- No to będę spadał. Muszę się ukryć... - puścił do mnie oczko i zniknął w jednym z pokoi. Zaśmiałem się i wróciłem do siebie.

   Kiedy ktoś głośno wrzasnął, wyszedłem sprawdzić co się dzieje. Na korytarzu zastałem wściekłego Wooziego.
- Co się stało? - spytałem.
- Gdzie jest DK? - wycedził przez zęby.
- Nie wiem. - powiedziałem. - Co ci zrobił?
- Zafarbował moje koszule na zielono! - krzyknął. 
- Uh... - nie wiedziałem, co mam powiedzieć. - Nie widziałeś może Jisoo?
- Nie. - pokręcił głową. - Pójdę znaleźć DK.
- Jasne. - niższy wyminął mnie, a ja ruszyłem do salonu. I Joshua siedział tam. Podszedłem do niego.
- Jisoo, masz czas? - spytałem. - Możemy pogadać w cztery oczy?
- Jasne hyung. - uśmiechnął się i ruszyliśmy do chłopaka. 
   W pokoju usiedliśmy na łóżku.
- Co się dzieje? - spytał Joshua.
- Wiesz... Dino ma dziś urodziny... i chciałem mu wyznać całą prawdę... - powiedziałem niepewnie.
- Rozumiem. I nie wiesz jak? - spytał z delikatnym uśmiechem.
- Właśnie. - powiedziałem.

   Przechadzałem się po korytarzu, kiedy usłyszałem rozmowę Jeonghana hyunga i Jisoo hyunga. Odruchowo przysłuchałem się melodyjnemu głosowi blondyna. Podoba mi się już pewien czas. Podszedłem do drzwi i wsłuchałem się.
- Jisoo, to już mnie wykańcza. Czasem mam ochotę się poddać... - powiedział smutno Anioł.
- Przestań hyung, nawet tak nie mów! - powiedział Jisoo.
- Ale taka jest prawda. Może lepiej będzie, jak z tym skończę... - na te słowa zamarłem. Szybko wparowałem do środka.
- Hyung! Nie mów tak! - w oczach miałem łzy.
- Dino, o czym ty mówisz? - spytał Jisoo.
- Jeonghan hyung nie może odejść! - krzyknąłem i wybiegłem z płaczem. Szybko ubrałem buty i wybiegłem z domu. Nie zważałem na nawoływanie. Uciekłem nad rzekę Han w najmniej widoczne miejsce i zostałem tam.

   Dino nie powinien tego usłyszeć. Źle wszystko zrozumiał. A jeśli sobie coś zrobi? Roztrzęsiony wyszedłem do salonu.
- Dino uciekł! - lider i reszta zespołu poderwała się z miejsc.
- O czym ty mówisz? - spytał Mingyu.
- Dino niechcący podsłuchał naszą rozmowę i źle wszystko zrozumiał... - Jisoo spojrzał porozumiewawczo na mnie, a ja kiwnąłem głową i zaczęliśmy opowiadać wszystko po kolei. Lider podszedł do mnie i zmierzył wzrokiem.
- Możecie sobie myśleć o mnie co chcecie. Mam to gdzieś. Teraz dla mnie najważniejsze jest, by Dino był cały i zdrowy. - powiedziałem. S.Coups nic nie powiedział. Położył dłoń na moim ramieniu.
- Znajdziemy go. Obiecuję ci. - powiedział i przytulił mnie. Następnie kazał Jisoo i Mingyu zostać ze mną, zaś pozostali razem z nim pójdą odnaleźć maknae. 
   Jisoo poszedł do kuchni zrobić dla mnie herbatę, zaś Mingyu został ze mną.
- Naprawdę go kochasz hyung? - spytał. - Bo Dino wspominał mi coś o tobie. Że chyba nie czujesz tego co on... nie jestem stuprocentowo pewny.
   Teraz przeżyłem szok. Czyli jednak? Nie wierzę.

   Siedziałem oparty o most i wpatrywałem się w wodę. Zaczął padać deszcz i wiał zimny wiatr. Dźwięki docierały do mnie z opóźnieniem. Chyba ktoś mnie woła.
- Dino! Dino! Dino! - czy to Vernon hyung? Seunkwan hyung? Nie wiem. Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu.
- Dino! Nie wiesz, jak się martwiliśmy! - Vernon wyraźnie był zatroskany. - Nie uciekaj tak więcej. Hyung! Znalazłem go! 
   Po chwili pojawił się Boo. W ułamku sekundy utonąłem w ich uścisku, a po chwili zbiegła się reszta. Lider oddał mi swoją bluzę, a Vernon założył mi czapkę. Ruszyliśmy do domu. Razem ze mną szli Vernon i Seuncheol hyung.
- Dino... nie uciekaj tak więcej. Bardzo się martwiliśmy o ciebie... - powiedział Coups.
- Dlaczego tak zrobiłeś? - spytał ostrożnie Vernon i objął mnie ramieniem. Nie wytrzymałem i rozpłakałem się. Już nie miałem siły, by dalej dusić to w sobie. To wszystko mnie przerastało. Na szczęście zawsze mogłem liczyć na moich hyungów. Nie ważne co zrobię, oni mi pomogą. Vernon i S.Coups zaczęli mnie pocieszać i mówili, że Jeonghan hyung wszystko mi wyjaśni w domu. Bardzo chciałem, żeby to był tylko sen.

   Już odchodziłem od zmysłów. Bałem się o Dino. Nie mogę go stracić. Jisoo i Mingyu uspokajali mnie na wszelkie możliwe sposoby, ale to na nic. Chodziłem w tą i spowrotem. Nagle w dormie pojawiła się reszta zespołu. I Dino! Szybko do niego podbiegłem i zamknąłem w uścisku.
- Dino... nie masz pojęcia, co ja tu przeżywałem. Bardzo się o ciebie bałem. Odchodziłem od zmysłów... - powiedziałem. Czułem, jak malec drży. Powiedziałem chłopakom, że wezmę do do pokoju. 
   W sypialni Dino przebrał się, a ja kazałem mu szybko wejść pod koc. Dałem mu herbatę, którą przygotował Joshua i siedziałem z nim. Maluch pił powoli. Położyłem rękę na jego ramieniu. 
- Dino... źle wszystko zrozumiałeś. Wcale nie odchodzę z zespołu... - jego oczy się zaszkliły, a po policzku poleciała łza, którą szybko starłem.
   Nagle do pokoju weszła reszta zespołu, niosąc tort urodzinowy dla maknae i śpiewając "sto lat". Dołączyłem do nich, a Dino siedział cały w szoku. Kiedy skończyliśmy, biedak znów się rozkleił. Podszedłem do niego i mocno przytuliłem. Gładziłem jego plecy i włosy.
- Wszystkiego najlepszego Dino... - wyszeptałem, po czym cała reszta również zaczęła składać mu życzenia. 
   Do wieczora świętowaliśmy urodziny maknae. Kiedy wszyscy się rozeszli, zostałem z nim sam na sam.
- Dino... chciałem ci to dać wcześniej, ale sam wiesz... - podałem mu białą kopertę.

   Otworzyłem zawartość. Był to list.
"Drogi Dino
Nie chciałem tego robić przy wszystkich, więc powiem to przez list. Jesteś najwspanialszą osobą i dla mnie znaczysz bardzo wiele. Nie chcę cię stracić. Dusiłem to wszystko w sobie już od dawna. Nie miałęm odwagi się do niczego przyznać, bo bałem się odtrącenia. Powiem to wprost. Kocham cię. Kocham cię Lee Chan. Zawsze i o każdej porze dnia i nocy myślę o tobie. Jeśli nie czujesz tego samego co ja, wporządku. Rozumiem to. Chciałem to z siebie wyrzucić. Chciałem żebyś wiedział. Pamiętaj, zawsze będę cię kochał. 
Twój przyjaciel, 
Jeonghan."
   Spojrzałem na blondyna i znów się rozpłakałem. Nie no serio, mam dzisiaj płaczliwy dzień. Podszedłem do niego i przytuliłem go.
- Kocham cię hyung. - powiedziałem.
   Wtedy nagle Jeonghan pocałował mnie. Nareszcie moje uczucia zostały odwzajemnione. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, spojrzałem hyungowi w oczy.
- Kocham cię już od dawna, ale też nie chciałem nic mówić. Bałem się, że mnie wyśmiejesz... - spuściłem głowę.
- Nigdy bym cię nie wyśmiał! - zaprotestował chłopak. Złapał mój podbródek i uniósł moją głowę. - Znaczysz dla mnie zbyt wiele, żebym cię wyśmiał. 
   Uśmiechnąłem się i oparłem głowę o jego ramię.
- Będę dziś spał z tobą. - powiedział Jeonghan, a ja skinąłem głową. 
   Kiedy się przebraliśmy, weszliśmy do łóżka. Wtuliłem się w chłopaka i zamknąłem oczy.
- Dobranoc Dino... - szepnął Anioł.
- Dobranoc hyung. - odpowiedziałem. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - i zasnęliśmy wtuleni w siebie. To były jednak moje najlepsze urodziny.


28.04.2017

Simba&E.Co JJCC - Kocham cię wariacie

Tytuł: Kocham cię wariacie
Bohaterowie: Kim Youngjin (Simba), Ha Joonyoung (E.Co)
Pairing: Simba x E.Co
Gatunek: One Shot, Romans, Short
Zespół: JJCC


   Dzisiejszy dzień był męczący. Kolejny album to nie przelewki. Mamy dużo ciężkich treningów, ale dajemy radę.
   Razem z Eddym i Simbą wracaliśmy do domu. Byliśmy wykończeni, ale nasz lider miał w sobie jeszcze siłę. Pożegnaliśmy się z Eddym, który wybrał drogę na skróty i ruszyliśmy przez park.
- YoungJin, może zanocujesz u mnie? Wiem, że masz daleko do domu... - powiedziałem do lidera.
- Jeśli ci to nie przeszkadza, to z chęcią hyung. - uśmiechnął się Simba i skierowaliśmy się do mojego domu. Chciałem, żeby chłopak spał u mnie, bo pomyślałem, że to będzie idealny moment na wyznanie moich uczuć co do niego. Chciałbym, żeby on czuł to samo do mnie.
   Byliśmy już na miejscu. Zakluczyłem drzwi, po czym udałem się do kuchni.
- Może chcesz coś do picia? - spytałem, a lider usiadł na krześle obok.
- Zieloną herbatę proszę. - uśmiechnął się, a ja zabrałem się za robienie picia.
   Kiedy już coś zjedliśmy, Simba usiadł na kanapie.
- Mogę się dzisiaj tutaj przespać hyung. - powiedział i zaczął grzebać w swojej torbie.
- Nie ma mowy! - szybko zaprotestowałem. - Na górze mam jeszcze jeden wolny pokój, który zajmiesz.
- Naprawdę? - zdziwił się. - W domu przeważnie śpię na kanapie, bo mi tam wygodniej.
- Ale wolę, kiedy moi goście śpią w pokojach, bo inaczej dziwnie się czuję... - spuściłem głowę.
   Jasnowłosy podszedł do mnie i pogładził moje ramię.
- Hyung, jesteś niezastąpiony. - uśmiechnął się, a ja w emocjach go przytuliłem. Lider to odwzajemnił i położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Chodźmy już spać... - ziewnął i ruszyliśmy na górę.
   Mój sen przerwało otwieranie drzwi. Usiadłem na łóżku, a na przeciw mnie stał lider.
- Coś się stało? - spytałem, pocierając oczy.
- Przepraszam, że cię obudziłem hyung, ale na dworze chyba coś się tłucze... - powiedział zaniepokojony chłopak.
- Zaraz to sprawdzę. A ty idź do łóżka. - ubrałem na siebie starą bluzę i minąłem go w drzwiach.
- Zaczekaj, pójdę z tobą. - powiedział lider i ruszył obok mnie. Otworzyłem drzwi i zastałem ciemność. Jedynym światłem były uliczne latarnie. Jednak hyung miał rację. Coś tłukło się między kubłami na śmieci. Powoli do nich podszedłem. Coś ciemnego przemknęło mi przed oczami, a po chwili poczułem, jak coś cieknie mi po twarzy. Nie zwróciłem na to uwagi i wróciłem do domu.
   W środku blondyn na mój widok zatkał usta rękami.
- Co ci się stało?! - krzyknął przerażony.
- O czym ty mówisz? - spytałem i podszedłem do lustra. Zamarłem. Na policzku miałem wyraźne ślady pazurów. Ciekła z nich krew. Dotknąłem ich lekko i natychmiast syknąłem z bólu. Mój lokator złapał mnie za rękę i posadził na kanapie. Przyniósł z szafeczki wodę utlenioną i wacik, po czym powoli przybliżył go do mojej twarzy.
- Uważaj hyung. Może zapiec. - lider złapał moją rękę i splótł nasze palce razem. Zarumieniłem się, ale spojrzałem na chłopaka. Miał rację. Piekło jak cholera. Zacisnąłem zęby i ręce, jedną na spodniach, a drugą ściskałem rękę Simby. Chyba mu to nie przeszkadzało. Kiedy już to przemył, wziął suchy wacik i delikatnie wytarł.
- Dziękuję. - powiedziałem i spojrzałem liderowi w oczy.
- Drobiazg. - uśmiechnął się jasnowłosy. Jego uśmiech był cudowny. Powoli zacząłem uciekać wzrokiem. Zaś Simba nie przestawał mi się przyglądać i uśmiechać.
- Simba... - zacząłem niepewnie. - Dlaczego tak mi się przyglądasz?
- P-przepraszam... - speszył się chłopak. Zauważyłem też, że nadal trzymał moją rękę. Jeszcze mocniej się zarumieniłem.
   Już chciałem znów zacząć rozmowę, ale Simba pocałował mnie z nienacka. Otworzyłem szeroko oczy, ale oddałem się mu. Jedną rękę położył na mojej tali, a drugą wplótł we włosy. Ja przytuliłem go i przestaliśmy dopiero po pewnym czasie.
- Youngjin... co to było? - spytałem rozanielonym tonem. Chłopak się cicho zaśmiał.
- Kocham cię wariacie. - na te słowa odpłynąłem.
- Ja ciebie też kocham. - powiedziałem. Chłopak wstał i przyciągnął mnie do siebie.
- Od dzisiaj należysz do mnie... - wyszeptał mi do ucha, a moje nogi ugięły się pod ciężarem ciała. Chłopak chyba to zauważył i szybko wziął mnie na ręce. Ja szybko dałem mu całusa w policzek, po czym lider pokierował się do sypialni, w której śpię. Nareszcie moje marzenie się spełniło.
   W pokoju rzuciliśmy się na łóżko w taki sposób, że Simba leżał na mnie. Jedną ręką bawił się moimi włosami, a druga znalazła się pod moją koszulką.
- Zapowiada się długa noc... - szepnął, a ja stałem się najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.


27.04.2017

Taemin&Key SHINee - Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie

Tytuł: Przawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie
Bohaterowie: Lee Taemin, Kim Kibum
Pairing: Taemin x Key
Gatunek: One Shot, Romans, Short, Erotic.
Zespół: SHINee
Taemin - ciemnoniebieski - Luka (ja)
Key - ciemnozielony - Lee (kuzynka)

   To był dla mnie prawdziwy koszmar. Mój starszy brat Taesun trafił do szpitala, bo w jego samochód wjechał jakiś dupek. Nie mogłem się opanować. Zespół nie wie o niczym. Nie chcę ich martwić. Ale chyba już i tak coś podejrzewają. Aish, nie wiem co mam robić...

   Nasz Taemin ostatnio zaczął się bardzo dziwnie zachowywać. Praktycznie nic nie je, mało śpi, spędza czas praktycznie tylko w pokoju, nie chce z nikim rozmawiać. Martwię się o niego. Do tej pory był wesoły, energiczny, o wszystkim nam mówił... A teraz? Nie poznaję go. Raz już chciałem z nim porozmawiać, ale kazał mi odejść. Nie wie, że ja czuję do niego coś więcej...

   Był już wieczór. Siedziałem sam w pokoju, w ciemnym kącie i płakałem. Kolejny raz. Bardzo boję się o Taesuna. 
- A co jeśli z tego nie wyjdzie? - pomyślałem. - Aigoo! Taemin, dlaczego tak myślisz?! 
   Położyłem głowę na kolanach i zamknąłem oczy. Chciałem spokoju, snu... Moje rozmyślanie przerwało pukanie.
- Tae... błagam. Otwórz te drzwi... - Kibum hyung znów się do mnie dobijał. Nie chcę nic mówić. 
- Taemin... proszę... - czułem w jego głosie smutek. Nie chcę, żeby przeze mnie się smucili. 

   Stałem pod drzwiami pokoju maknae i dobijałem się już 10 minut. A tam cisza. Zaraz po prostu tam wejdę. A jak sobie coś zrobił? Aigoo! Key, spokojnie. Włącz racjonalne myślenie... Zacząłem nerwowo chodzić w tę i spowrotem. Co jakiś czas pukałem, ale dalej z marnym skutkiem. Nie wytrzymałem i otworzyłem drzwi.

   Nagle drzwi do mojej sypialni się otworzyły. Stał tam. Oparty o futrynę i wgapiony we mnie. Po chwili pojawiła się też reszta zespołu. Jonghyung hyung chciał wejść, ale lider przysłonił mu drogę ręką. Spojrzał zaś na Kibuma hyunga, po czym skinął głową. Blondyn zaczął się powoli do mnie zbliżać.

   Powoli szedłem w jego stronę. Bardzo się o chłopaka martwiliśmy. Musiało z nim być naprawdę źle, skoro doprowadził się do takiego stanu. Nagle Taemin wstał. Głowę miał spuszczoną.
- Tae... - chciałem go przytulić, ale on powstrzymał mnie.
- Zostawcie mnie! - krzyknął i wybiegł z pokoju, zostawiając nas w szoku.
- Taemin! Taemin! - zaczęliśmy go wołać. Kiedy nie podziałało, chciałem za nim pobiec, ale kazali mi najpierw chwilę ochłonąć. Zaś za Tae pobiegł Minho. Zamartwiałem się jak matka o dziecko.

   Wybiegłem z dormu ze łzami w oczach. Słyszałem jak mnie wołali, ale nie miałem zamiaru wracać. Nie teraz. Wogóle. Pobiegłem do najbliższego parku i wbiegłem tam dosyć głęboko. Tak, żeby mnie nie znaleźli. Wyminąłem zaledwie dwie... trzy osoby. Usiadłem na najmniej widocznej ławce, podkuliłem kolana i schowałem w nich głowę, zalewając się łzami. Miałem już dosyć wszystkiego. Miałem dosyć życia. Nagle sobie przypomniałem, że w bluzie, którą miałem na sobie, znalazłem żyletkę. Wyciągnąłem ją, po czym podwinąłem rękaw. Już chciałem zrobić nacięcie, kiedy poczułem czyjąś dłoń na mojej ręce.
- Taemin... nie rób... nic... głupiego... - dyszał Minho hyung.
- Hyung... - szepnąłem. - J-ja...
- Cii... - brunet przytulił mnie i nawet nie wiem kiedy, zabrał narzędzie zbrodnii. Nagle zadzwonił jego telefon.
- Halo?
- Minho, znalazłeś go? Błagam, pośpiesz się, bo zaraz tu cholery dostanę... - usłyszałem zdenerwowany głos Kibuma.
- Spokojnie, jest ze mną. Zaraz będziemy.
- Gdzie jesteście?
- W parku, tym niedaleko dormu.
- Zaraz tam będę. - i rozłączył się.
   Minho siedział ze mną i chciał wyciągnąć więcej informacji, czemu się tak zachowuję. Nagle usłyszałem jedynie.
- Taemin!!!
   Minho powiedział, że Key ze mną zostanie, a on wróci uspokoić chłopaków. Wstaliśmy i chłopak zaczął się oddalać, a ja wpadłem w ramiona rapera. 

   - Tae... nie uciekaj... więcej... - dyszałem.
- Mhm. - tylko tyle udało się powiedzieć ciemnowłosemu.
- Chodźmy do dormu. Nie chcę, żebyś się zaziębił. - powiedziałem i dałem Taeminowi moją bluzę. Objąłem roztrzęsionego przyjaciela i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Jeszcze nigdy Taemin taki nie był. Naprawdę musiało stać się coś poważnego...

   Kibum zaprowadził mnie do mojego pokoju. Po chwili Jinki przyniósł dla mnie ciepłą herbatę i zostawił mnie samego z blondynem. Serce waliło mi niemiłosiernie. Jestem już jakiś czas zakochany w Key'u, ale nikt o tym nie wie.
   Zacząłem powoli pić herbatę. Raper przysunął się do mnie i zaczął powoli gładzić mnie po plecach.
- Tae, proszę. Powiedz mi, co się z tobą dzieje? Bardzo się o ciebie martwię i nie pozwolę ci pozostać w tym stanie. - powiedział chłopak.
- Ech... - westchnąłem cicho i zacząłem powoli opowiadać przyjacielowi, co się stało. Key zakrył sobie usta ręką.
- Boże, Taemin. - chłopak przytulił mnie mocno. Znów stałem się słaby i rozpłakałem się przy Kibumie.
- Cii... nie płacz. Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze. - powiedział cicho i spokojnie blondyn. Na chwilę odsunął się ode mnie na odległość ramion i otarł moje łzy. Po chwili złapał mój podbródek i pocierał go delikatnie kciukiem. Nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęliśmy się całować.

   Boże, co ja robię? Całuję Taemina... Myślałem, żeby przestać, ale chłopakowi chyba się podobało. Przysunąłem się bliżej, więc Taemin objął mnie. Już nie mogłem wytrzymać. Zacząłem go całować coraz zachłanniej, a maknae oparł się o ścianę. Poczułem ciepłe ręce bruneta pod moją koszulką. Po chwili już jej na sobie nie miałem. Wiedziałem co się święci. I podobało mi się. Najmniejszy dotyk Taemina wywoływał u mnie dreszcze i gęsią skórkę. Poszedłem w ślady młodszego i po chwili jego koszulki też już nie było. Potem zniknęły też nasze spodnie... Siedzieliśmy w samych bokserkach. Na chwilę oderwałem się od maknae by zakluczyć drzwi. 

   Kiedy przestał, cicho jęknąłem, domagając się więcej. Key po chwili już wrócił do mnie i znów się zaczęło. Blondyn napierał na mnie całą swoją siłą, a ja poddałem się mu i po chwili leżał już na mnie. Potem zaczął całować moją szyję i obojczyki. Mój oddech stał się płytszy, a serce przyśpieszyło tempa. Moje oczy zaszły mgłą, a ja wzdychałem podniecony. Kibum w końcu zszedł na podbrzusze i po chwili nie miałem już na sobie mojej bielizny. Tak samo zresztą jak blondyn.

   Moim oczom ukazał się nieźle pobudzony członek. Ująłem go w dłoń po czym polizałem czubek. Skrywane dotąd pożądanie wreszcie mogło znaleźć ujście. Wziąłem go do ust i zacząłem ssać. Słyszałem ciche pojękiwania Taemina, co mnie jeszcze bardziej pobudzało. Wiedziałem, że zaraz dojdzie. Ale z tym jeszcze chwilę. Spojrzałem na maknae. Na jego twarzy malowało się rozczarowanie. Nawet nie zauważyłem, kiedy znalazłem się pod nim. Teraz to blondyn zaczął powtarzać moje ruchy. Mały cwaniaczek. Ale nie powiem, było niesamowicie dobrze. Każdy jego dotyk sprawia, że odpływam. 

   Kiedy Kibum doszedł, na chwilę wstał i podszedł do szafeczki. Wyciągnął z niej małą buteleczkę z przezroczystym płynem. Wiedziałem, co to oznacza. Znów położyłem się na łóżku, a Key z palcami całymi w płynie podszedł do mnie. Wypiąłem biodra ku niemu.
- Rozluźnij się... - usłyszałem kojący głos rapera.

   Czubkiem palca podrażniłem dziurkę Taemina, by po chwili w niego wejść. Najpierw dokładałem po jednym palcu. W końcu zastąpiłem je moim członkiem. Tae drgnął. Widziałem, że zaczął ściskać poścliel. Drugą ręką pogładziłem go po policzku i uśmiechnąłem się delikatnie. Chłopak odwzajemnił gest i kiwnął głową. Zacząłem się w nim powoli poruszać, a kiedy Taemin znów kiwnął głową, powoli przyśpieszałem.

   Bardzo bolało. Key starał się, by jednak tak nie było. Dopiero po moich znakach zaczynał robotę. Było mi cholernie gorąco. Nigdy nie czułem czegoś tak przyjemnego i niesamowitego. Poczułem to ciepło w podbrzuszu i moje ciało wygięło się na kształt łuku. Spocony i zadyszany opadłem na poduszki.

   Doszedłem. Zdyszany położyłem się obok niego. Przekręciłem jego głowę tak, by patrzył na mnie. Uśmiechnął się, tak jak ja.
- Kocham cię Taemin. I nie pozwolę, byś jeszcze kiedykolwiek znalazł się w takim stanie. - powiedziałem.
- Ja ciebie też kocham Kibum. - powiedział ciemnowłosy. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem i jednocześnie wyjątkowym kochankiem. - w jego oczach zaszkliły się łzy. Ostatni raz pocałowałem Tae i zasnęliśmy w objęciach.



25.04.2017

Yoseob&Dongwoon HIGHLIGHT - Spacer

Tytuł: Spacer
Bohaterowie: Son Dongwoon, Yang Yoseob
Pairing: Dongseob
Gatunek: One Shot, Short, Romans, Ero.
Zespół: HIGHLIGHT (B2ST)

   Dzisiejszy koncert wypadł świetnie, pomyślał Dongwoon. Jeszcze nigdy nie był tak zadowolony. Chłopaki postanowili więc świętować i razem coś wypić.
   W dormie Doojoon już przygotował alkohol, Junhyung zrobił przekąski, a Kikwang posprzątał. Teraz czekali tylko na Yoseoba i Dongwoona. Do dormu dotarli przed 19-stą, więc spokojnie mogli zaczynać.
   Ledwo zdążyli wypić po dwa kieliszki, a Doojoon już był cały czerwony. Nie ma dobrej głowy, pomyślał Dongwoon. Lider rozłożył się na fotelu i ani myślał wstawać. Chłopaki zaczęli z niego żartować.
- Spokój! - krzyknął Dongwoon. - Dajcie mu wytchnąć.
   Chłopaki spojrzeli na ciemnowłosego i dali spokój już pijanemu Doojoonowi. Dongwoon prawie wyszedł z siebie, więc poszedł na taras. Oprócz latarnii, piękne światło dawał również księżyc. Dongwoon spacerował i napawał się tym widokiem. Wciągnął powietrze i uśmiechnął się. Jego przechadzka zajęła mu dłużej, niż się spodziewał.
- Dongwoon! Dongwoon! Dongwoon! - rozpoznałby wszędzie ten melodyjny głos. Jasnowłosy Yoseob stanął przed nim trochę zły, ale z ulgą w oczach.
- Gdzie ty się szlajasz? - spytał poważnie. - Martwiłem się. - dodał łagodniej.
- Przepraszam hyung. Musiałem ochłonąć. - brunet spuścił głowę.
- Ach, nie przejmuj się. Przejdzie im. Wracajmy. - Yoseob złapał kolegę za rękę i pociągnął za sobą. Dongwoon okrył się rumieńcem i speszony ruszył za starszym. Chłopakowi od dawna podobał się Yoseob, ale bał się mu to wyznać. Nie chciał zostać przez niego wyśmiany. I bał się reakcji reszty zespołu. A co dopiero fani? Byłby skończony...
- Dongwoon? Dongwoon! - z rozmyślania wyrwał go głos Yoseoba. - Żyjesz?
- Co...? Ach, tak! Tak. - maknae podrapał się po karku.
- Jesteśmy. - powiedział niższy i weszli do środka.
   Przez resztę ich wspólnego wieczoru Dongwoon nie mógł usiedzieć spokojnie. Lider spał na fotelu, Junhyung skakał po kanałach w telewizji, a schlany w trzy dupy Kikwang leżał na podłodze. Yoseob przeglądał telefon, a Dongwoon siedział jak na szpilkach. Blondyn był już zmęczony, więc oparł się o ramię maknae. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął. Dongwoona to zaskoczyło, ale nie ruszał się, by nie obudzić hyunga.
   Yoseob ocknął się po jakiejś godzinie. Brunet był zajęty przeglądaniem komórki i zauważył nie-śpiącego Yoseoba dopiero po chwili.
- Dongwoon? Co się stało? - spytał zaspany chłopak. - Przepraszam.
- Spokojnie. Miło mi było robić za twoją poduszkę... - i obaj się zaśmiali.
   Postanowili już iść spać. Yoseob ledwo trzymał się na nogach, a po drodze do sypialni były jeszcze długie schody. Maknae spojrzał na swojego kolegę.
- Może ci pomogę hyung? - spytał.
- Nie trzeba. - powiedział Yoseob i zaczął się wspinać po schodach. Kiedy prawie się przewrócił, Dongwoon postanowił mu jednak pomóc.
   Lewą rękę wokalisty przerzucił sobie przez szyję i złapał go w pasie.
- Hyung, trzymaj się. - powiedział i ruszyli. Niestety, takie wchodzenie po schodach było ciężkie. Jednak ostatecznie weszli.
   W pokoju Yoseob położył się do łóżka. Maknae przykrył go kołdrą i już miał odejść, kiedy coś, a raczej blondyn pociągnął go tak, że brunet leżał teraz na nim.
- H-hyung? Co robisz? - spytał zszokowany Dongwoon.
- Chcę ciebie... - szepnął Yoseob i wpił się w usta maknae. Brunet nie wiedział co ma robić, ale ostatecznie oddał się wokaliście. Po chwili Yoseob zaczął całować szyję i obojczyki chłopaka. Dongwoon czuł ciepły oddech wokalisty na szyi. Powoli wsunął rękę pod koszulkę swojego partnera i próbował unormować swój płytki oddech.
   Kiedy Yoseob oderwał się od maknae, spojrzał mu głęboko w oczy. Dongwoon usiadł na jego kolanach i pomógł mu się podnieść do tej samej pozycji.
- Kocham cię. - powiedział Yoseob.
- Ja ciebie też. - szepnął brunet.
   Blondyn ponownie zaczął całować chłopaka i teraz to on leżał na maknae. Dongwoon znów wsunął ręce pod koszulkę kolegi i położył je na plecach Yoseoba.
- Coś mi się zdaje, że to będzie niezapomniana noc... - wyszeptał Yoseob do ucha Dongwoona i wrócił do poprzedniej czynności.


24.04.2017

JR&Ren Nu'est - Please, don't cry

Tytuł: Please, don't cry
Bohaterowie: Kim Jonghyun (JR), Choi Minki (Ren)
Pairing: JRen
Gatunek: One Shot, Short, Romans
Zespół: Nu'est

   Byłem bardzo zmęczony. Po próbie wróciłem prosto do dormu. Nawet już nie chciało mi się iść po chleb do sklepu. Chłopaki jeszcze chwilę zostali, ale ja już byłem kompletnie wykończony.
   Kiedy już wróciłem do dormu, poszedłem wziąć szybki prysznic. Zamknąłem się w łazience i odkręciłem ciepłą wodę. Rozluźniłem się i mój krótki przysznic nieco się przedłużył.
   Po pewnym czasie postanowiłem już wyjść. Powoli rozsunąłem zaparowane drzwi, które lekko podskoczyły. Odgarnąłem grzywkę do tyłu, a w pomieszczeniu zastałem niespodziewanego gościa. Ren stał tam z otwartymi ustami i tabletkami w ręce. Zrobiłem się czerwony i szybko przewiązałem ręcznik w pasie.
- Ren! Co ty tu robisz?! - spytałem lekko zażenowany, a w głębi wściekły.
   Na twarzy blondyna widać było zakłopotanie i strach.
- J-ja p-przepraszam hyung... ja tylko... chciałem wziąć leki... Baekho hyung źle się poczuł... chciałem już wyjść... przepraszam... - Ren bardzo się jąkał. Zrobiło mi się głupio, że tak na niego naskoczyłem.
- Eh, przepraszam za moje zachowanie. Nie chciałem tak krzyczeć. Wybacz. - zmieszany spuściłem głowę.
- To nie twoja wina. Pójdę już do Dongho hyunga i dam mu te leki... - skinąłem głową, a chłopak wyszedł, zamykając drzwi.
   Stanąłem przed lustrem. Moja twarz przypominała buraka.
- Co się ze mną dzieje? C-czy to Ren tak na mnie działa? - spytałem sam siebie. - Aish, co ty mówisz?!
   Przemyłem twarz zimną wodą, by móc racjonalnie myśleć. Przebrałem się w luźne spodnie nad kolano i zbyt dużą niebieską koszulkę, po czym wyszedłem. Ruszyłem prosto do pokoju mojego i Rena. Młodszy już spał, więc po cichu wszedłem do swojego łóżka, by go nie obudzić.
   Nie mogłem zasnąć. Obudziłem się o 2 nad ranem. Czułem się, jakby moja głowa miała zaraz eksplodować. Cicho wstałem i podszedłem do okna. Księżyc świecił w pełni, a wokół niego mieniło się milion gwiazd.
- Eh... - westchnąłem cicho.
- Hyung? - ze strachu aż podskoczyłem. Ren siedział na swoim łóżku i patrzył na mnie. - Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.
- Nic się nie stało. Obudziłem cię? - spytałem, a chłopak nie odrywał ode mnie wzroku.
- Nie, próbowałem zasnąć. Nie śpię już chyba od godziny... - ziewnął, po czym wstał i podszedł do mnie. - A ty hyung? Czemu nie śpisz?
- Boli mnie głowa. Zbyt dużo wypiłem kawy wczoraj... - odwróciłem się do okna.
   Ren bardziej się przybliżył. Czułem jego oddech na moim karku. Staliśmy tak i wpatrywaliśmy się w księżyc.
   Szczerze, to może być dziwne, ale chyba czuję do Rena coś więcej niż przyjaźń. Boję się mu to wyznać, bo nie chcę, by mnie odtrącił. On chyba nie czuje tego co ja. Napewno. Podoba mi się już od pewnego czasu. A zrozumiałem to dzisiaj. Nie chcę go stracić. Chyba mi przejdzie.
   Westchnąłem i spuściłem głowę. W moich oczach zaszkliły się łzy.
- Hyung... coś się stało? - spytał troskliwie chłopak.
- Nie... wszystko gra... - skłamałem.
- Ej, przecież widzę - zrobił słodką minę. - Nie chcę, żebyś się smucił.
   Nagle poczułem jego rękę na moim pasie. Nie powiem, zaskoczyło mnie to. Drugą zaś złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Hyung... nie kłam, proszę - powiedział. - A teraz powiedz, co się dzieje.
   Jego twarz była niebezpiecznie blisko, a nasze ciała dzieliły centymetry. Nie mogłem się opanować. Czułem na sobie jego ciepły oddech. Po moim policzku poleciała samotna łza.
- Hyung... - szepnął Ren, po czym przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. - Nie chcę, żebyś płakał przeze mnie...
- Nie płaczę przez ciebie! - zaprotestowałem.
   Chłopak spojrzał w moją twarz. Uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. Nie wiedziałem co się dzieje, więc oddałem się mu. To było niesamowite. Od blondyna emitowało ciepłe uczucie. Uczucie troski, ciepła i... i miłości. Trząsłem się. Kiedy chłopak to poczuł, przytulił mnie mocniej. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy zabrakło nam powietrza.
- Ren... - zacząłem, ale głos mi ugrzązł.
- Przepraszam. - zakłopotał się chłopak. Ja tylko się uśmiechnąłem i ująłem jego ręce. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, a ja delikatnie się uśmiechnąłem.
- Kocham cię hyung. - powiedział cicho chłopak.
   Teraz czas na mój ruch. Przybliżyłem się i delikatnie go pocałowałem. Ren odwzajemnił gest. Staliśmy tak jeszcze pewien czas. Kiedy w końcu przestałem, Ren cicho jęknął. Zaśmiałem się.
- Może pójdziemy już spać? - blondyn skinął głową, więc ruszyliśmy do łóżek. Myślałem, że chłopak przyjdzie do mnie, ale tak się nie stało.
- Ren... może to zabrzmi dziwnie, ale... - zacząłem.
- Ale...? - dopytywał się chłopak.
- Może chcesz spać ze mną? - na te słowa Ren się uśmiechnął i po chwili leżał już obok mnie.
- To teraz powiesz mi, czemu płakałeś? - spytał.
- Chyba z własnej głupoty... - zaśmiałem się.
- Kocham cię. - szepnął chłopak.
- Ja ciebie też. - Ren przytulił mnie i nareszcie zasnęliśmy razem.