27.06.2017

Scenariusz JaeJoong - Kiedy jesteś problemem


   Dostałaś SMS'a od JaeJoonga z pytaniem, czy pójdziesz z nim na imprezę. Wiedziałaś, że chłopak uwielbiał pić i wiedziałaś, do czego jest zdolny po pijaku. Jednak po dłuższych namowach zgodziłaś się.
   Oczywiście JaeJoong już chwilę później się upił. Nie mogłaś na niego patrzeć, więc wyszłaś na chwilę na taras. Po pewnym czasie przyszedł do ciebie JaeJoong, który ledwo trzymał się na nogach. 
- ____... - nie dałaś mu dokończyć.
- Obiecałeś mi, że się nie upijesz. Masz z tym problem. - powiedziałaś bardzo poważnie.
- Słuchaj... - zaczął i prawie się przewrócił. Bardzo śmierdział alkoholem, więc się trochę odsunęłaś. - To nie alkohol... hic... jest problemem... hic... tylko ty!... hic... - twoje serce właśnie pękło. Spojrzałaś na niego z załzawionymi oczami. JaeJoong nagle jakby oprzytomniał i doszło do niego, co właśnie powiedział. - Kurde, ____. J-ja nie chciałem... p-przepraszam...
   Nie chciałaś go słuchać. Uderzyłaś go w klatkę piersiową i poszłaś w stronę mostu Banpo. Spędziłaś tam dosyć długo, kiedy zobaczyłaś biegnącego w twoją stronę JaeJoonga.
- ____! ____! ____! P-przepraszam... wybacz mi... proszę... - wydyszał. Jego oczy błyszczały od łez. - Tak strasznie cię przepraszam. Byłem pijany, a wiesz do czego jestem wtedy zdolny. Naprawdę nie chciałem tego powiedzieć.
   Po twoich policzkach płynęły stróżki łez. JaeJoong szybko je otarł i włożył ci coś w dłoń. Był to mały prezent. W torebce znalazłaś czerwoną różę, twoje ulubione perfumy i mleczną czekoladę.
- Kupiłem to w ramach przeprosin. Teraz mi wybaczysz? - spytał łamiącym się głosem.
- Już ci wybaczyłam. - powiedziałaś, ocierając oczy. - Wybaczyłam ci, kiedy zobaczyłam, jak tu biegniesz.
   Uśmiechnęłaś się delikatnie, a JaeJoong nachylił się nad tobą. Niespodziewanie cię pocałował. Był to nieśmiały, ale również bardzo słodki pocałunek. Kiedy się od ciebie oderwał, na jego twarz wkradł się ledwo widoczny rumieniec. Wracając do domu, JaeJoong cały czas obejmował cię ramieniem.

23.06.2017

My partner to dance (cz.1/2)

Tytuł: My partner to dance
Bohaterowie: Jang DongWoo, Lee HoWon (Hoya)
Pairing: DongWoo x Hoya
Gatunek: Romans, Erotyk.
Zespół: Infinite


   Kocham taniec od najmłodszych lat. Chodzę do szkoły tanecznej w Busan. Mam za sobą wiele konkursów i zwycięstw. Często wygrywałem złoto, ale zdobyłem też trzy srebrne medale i jeden brązowy. Nie narzekam. Nie raz słyszałem od innych to zdanie: HoWon-ah, jesteś niesamowitym tancerzem. Moja mama pomogła mi osiągnąć sukces, ale ojciec nie popiera mojej decyzji do dziś. Ale jest jeszcze ze mną mój przyjaciel - SungJong. Znamy się, od kiedy pierwszy raz przyszedł do akademi. Przez pewien czas razem tańczyliśmy. Później trener przydzielił go do jakiejś dziewczyny. Szybko się w sobie zakochali i są parą. 
   Obecnie tańczę solo. Ale liczę, że w końcu nareszcie z kimś zatańczę. W akademi każdy ma swojego stałego partnera do występów. Trener narazie powiedział, że jeśli nikt więcej nie zgłosi się na zajęcia, stanę się jedynym solo tancerzem. Narazie jest, jak jest i nie narzekam.
***
   Po treningu zostałem chwilę w sali, żeby jeszcze bardziej podszkolić nowe kroki. Szło mi całkiem nieźle. Kiedy usłyszałem pukanie, wyłączyłem muzykę.
- Hoya, jeśli masz czas, chciałbym żebyś chwilkę został. - poprosił trener.
- Oczywiście. - uśmiechnąłem się. Za wysokim mężczyzną wszedł młody, przystojny chłopak z szerokim i przyjaznym uśmiechem na twarzy. 
- HoWon, to nasz nowy uczeń. - trener wskazał na chłopaka.
- Jang DongWoo. - wyciągnął do mnie rękę, krórą uścisnąłem.
- Lee HoWon. - uśmiechnąłem się.
- Chyba właśnie znaleźliśmy ci partnera. - uśmiechnął się trener. - Jutro oprowadzisz go po akademi.
- Mogę to zrobić nawet teraz. Nie spieszy mi się. - spojrzałem na DongWoo, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- Jeśli chcesz, to możesz. - trener uchylił okno, po czym wyszedł z sali.
   Usiedliśmy razem pod ścianą. Poprosiłem chłopaka, by coś mi o sobie opowiedział. Mówił, gdzie mieszka, o rodzinie, co lubi, a czego nie. Bardzo mnie sobą zainteresował.
- No to teraz twoja kolej. - jeszcze szerzej się uśmiechnął.
   Opowiedziałem mu trochę o sobie i starałem się odpowiadać na jego pytania. Był bardzo żywym i wesołym chłopakiem. 
- HoWon, może pokażesz mi, jak tańczysz? - spytał z maślanymi oczami.
- No nie wiem... - zawahałem się.
- Proooooszę... - jęknął. - Trener mówił mi, że jesteś jednym z jego najlepszych tancerzy. Bardzo chcę to zobaczyć.
- Yah, no dobra. - przełamałem się. Chłopak zaklaskał ze szczęścia, a ja parsknąłem śmiechem. Włączyłem radio i dałem się porwać muzyce. Tańczyłem układ, z którym wygrałem ostatnie zawody. Kiedy tańczę, wszystko inne mnie nie obchodzi. Liczy się tylko muzyka. Z głośnika wydobywały się raz to szybsze, wolniejsze, głośniejsze i cichsze dźwięki, do których zgrabnie dopasowywałem swoje ruchy. Nawet nie zauważyłem, kiedy muzyka się zatrzymała. Uświadomiły mi to dopiero oklaski DongWoo.
- No no, trener miał rację. Jesteś niesamowity. - uśmiechnął się już setny raz od momentu wejścia do akademi, a ja upiłem łyk wody.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się. - A teraz może ty coś zatańczysz?
- No nie wiem... - starał się naśladować moje wcześniejsze zachowanie, ale wybuchnął śmiechem.
- Proooooszę... - przeciągnąłem uroczo.
- No dobra. - zaśmiał się DongWoo, a ja włączyłem muzykę. Chłopakowi szło bardzo dobrze. Idealnie wpasował się w tempo. Przypominał trochę łabędzia płynącego z gracją po jeziorze. Musiał już wcześniej trenować. Takich umiejętności nie zdobywa się od tak. Potrzebne są treningi. A mawiają, że trening czyni mistrza. DongWoo był teraz tego dobrym przykładem. 
   Gdy muzyka się zakończyła, chłopak również zakończył swój taniec paroma piruetami. Zacząłem bić brawa, a brunet się ukłonił. 
- Jesteś bardzo dobry. Trenowałeś wcześniej? - spytałem z uśmiechem.
- Ćwiczyłem od 12-go roku życia. - przeczesał palcami swoje brązowe włosy. 
   Rozmawialiśmy jeszcze dosyć długo, aż trener przyszedł sprawdzić, czy nadal tutaj jesteśmy.
- Chłopaki, idźcie już do domu. - zaśmiał się trener. - Chyba, że chcecie tutaj nocować. 
- Mi to nie przeszkadza. - DongWoo wybuchnął śmiechem, a ja mu zawtórowałem. Trener pokręcił głową i musieliśmy już wracać. Brunet postanowił mnie odprowadzić, ponieważ ma po drodze. 
   Pod moim domem byliśmy parę minut później. Wymieniliśmy się numerami, a na pożegnanie chłopak mnie przytulił.
- Miło mi się z tobą rozmawiało. I oczywiście tańczyło. - zaśmiał się DongWoo.
- Mi również. - uśmiechnąłem się.
- Może jutro się gdzieś wybierzemy? - spytał z cichą nadzieją w głosie.
- Chętnie. - odpowiedziałem z szerszym uśmiechem. 
   Potem chłopak musiał już wracać. Ale na moment się zawahał. Podszedłem do niego.
- DongWoo, coś nie tak? - spytałem. Brunet odwrócił się do mnie. Miał trochę dziwny wyraz twarzy. Coś jak niepewność, połączona z rozczarowaniem. 
- T-tak... dobranoc Hoya-ah. - nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. Otworzyłem szerzej oczy, a na moje policzki wstąpił rumieniec. DongWoo zaczął powoli odchodzić.
- Dobranoc! - krzyknąłem do niego uśmiechnięty. Chłopak odwrócił się, a ja mu pomachałem. Brunet odwzajemnił gest i poszedł do domu. Szczerze, spodobał mi się jego gest i cały w skowronkach wszedłem do domu.


11.06.2017

YongGuk&Zelo B.A.P - Wycieczka

Tytuł: Wycieczka
Bohaterowie: Bang YongGuk, Choi JunHong (Zelo)
Pairing: BangLo (YongGuk x Zelo)
Gatunek: One Shot, Romans, Erotyk
Zespół: B.A.P
Zelo - niebieski - Luka (ja)
YongGuk - fioletowy - Lee (kuzynka)

   Nareszcie dostaliśmy trochę wolnego. Nasz grafik był ostatnio bardzo napięty i nie mieliśmy wogóle czasu dla siebie. A ja teraz chcę ten czas poświęcić Zelo. Jego rodzina wyjechała w góry i nie może się z nimi zobaczyć. Postanowiłem w ramach rekompensaty wybrać się z nim nad jezioro. Lubię z nim spędzać czas.

   Wooolne! Nareszcie. Tylko o tym marzyłem. Miałem w planach pojechać do rodziny, ale kiedy dowiedziałem się, że są w górach, plan poszedł na marne. Ale wczoraj YongGuk hyung powiedział, że wzamian za to zabierze mnie nad jezioro. Będzie miło. Szczerze, czuję się przy nim trochę... nieswojo, ale może po tym wypadzie to uczucie minie.
***
   - Gotów? Masz wszystko? - uśmiechnąłem się i spojrzałem na młodszego.
- Tak hyung. - włożyliśmy walizki do samochodu, po czym sami do niego wsiedliśmy. Zapięliśmy pasy i odjechaliśmy.
   Droga nie zajęła nam zbyt długo. Na miejscu wypakowaliśmy nasze rzeczy, po czym Zelo zaczął rozkładać namiot.
- Um... hyung! Pomożesz mi? - różowowłosy trzymał drut, który zaklinował się w ziemi.
- Już idę dongsaeng. - podszedłem do niego bliżej. - Um... na trzy ciągniemy. Raz, dwa... trzy!
   Udało nam się go wyciągnąć, ale zamachnęliśmy się za mocno i wylądowaliśmy na ziemi, a ja na Zelo. 
- P-przepraszam. - zająkałem się i pomogłem młodszemu wstać. 
- Nic się nie stało hyung. - uśmiechnął się młodszy, po czym wrócił do składania namiotu. 
- Może ci pomogę? - położyłem dłoń na jego ramieniu, a chłopak natychmiast wstał.
- Nie trzeba. Możesz zrobić zakupy hyung. - kiwnąłem głową i ruszyłem do najbliższego sklepu.

   Kiedy skończyłem rozkładać namiot, wciągnąłem do niego nasze walizki. Wyjąłem z nich śpiwory, a po chwili poczułem, jak coś upada na moją nogę. Podniosłem opakowanie i sprawdziłem etykietę.
- Wazelina? - kiedy usłyszałem, że Bang gwiżdze, szybko wrzuciłem go to walizki i wróciłem do poprzedniego zajęcia.
- Wróciłem! - ciemnowłosy uśmiechnął się i postawił worek z zakupami przy wejściu do namiotu.
- Oh, hej. - uśmiechnąłem się niepewnie. Guk usiadł na swoim śpiworze i wypakował swoje rzeczy. Ja zacząłem rozpakowywać zakupy. 
   Popołudnie spędziliśmy na pływaniu, zabawach i wygłupianiu się. Kiedy YongGuk siedział pod drzewem z piwem w ręce, oblałem go wodą. On zaśmiał się i zerwał się z miejsca.
- Zelo! - zaczął mnie gonić.
- Nie złapiesz mnie! - zacząłem się śmiać i schowałem się w krzakach. Słońce zaczęło zachodzić. Siedziałem w mojej kryjówce jeszcze jakiś czas. Kiedy uznałem, że Bang dał sobie spokój, cicho wyszedłem z krzaków. Nagle poczułem jak ktoś obejmuje mnie w pasie, po czym upadłem na ziemię. Kiedy już oprzytomniałem, zobaczyłem twarz YongGuka nad moją! Pisnąłem cicho, na co ciemnowłosy się zaśmiał.

   - Nie ładnie tak ze mną pogrywać. - uśmiechnąłem się, po czym zacząłem go łaskotać. Chłopak śmiał się i wiercił pode mną.
- Hyung... proszę... przestań...! - mówił między śmiechem. 
   Zaśmiałem się, po czym przestałem. Spojrzałem na uśmiechniętego chłopaka.
- Masz bardzo... fajny śmiech... - zawahałem się. - I ładne oczy...
   Chłopak nie przestawał się uśmiechać. Zamknął oczy i mruknął cicho. Korzystając z okazji, podwinąłem jego koszulkę i zacząłem gładzić opuszkami palców jego wyrzeźbiony i blady brzuch. Zelo nie przestawał pomrukiwać. W końcu przełamałem się i pocałowałem młodszego. 
- Kocham cię... - szepnąłem.
   Różowowłosy w odpowiedzi pogłębił nieco pocałunek. Otworzył bardziej usta, więc nasze języki co chwilę się stykały. Lekko przygryzłem jego usta, po czym wziąłem na ręce i pokierowałem się do namiotu.

   Bardzo mi się podobało. Moja nieśmiałość i niepewność kompletnie ze mnie uleciały. Już nie czułem się dziwnie przy Guku, wręcz przeciwnie. 
   Chłopak położył się na mnie i z moich ust zaczął schodzić na szyję. Dyszałem ciężko. Zaczął zdejmować moją koszulkę, a potem swoją. Pozbył się też naszych spodni. Od mojej szyi zjeżdżał na obojczyki i tors. Zacząłem cicho jęczeć, kiedy zaczął ssać, lizać i przygryzać delikatnie moje sutki. Wplotłem ręce w jego ciemne włosy, a chłopak był coraz bliżej moich bokserek. Brunet zaczął masować mój członek przez materiał. Nie mogłem powstrzymać moich jęków, co bardziej pobudzało lidera. Kiedy już znalazł się przy moich bokserkach, zaczął je zdejmować swoimi zębami. Po chwili nie miał też na sobie swoich.
   Żeby nie rozpoczął swojej zabawy zbyt szybko, wpiłem się w jego usta i powtarzałem jego ruchy. Zostawiłem na jego szyi parę soczystych malikek. Zjechałem na jego klatkę piersiową, nie pominąłem też sutków. Powoli zacząłem zdejmować jego bokserki i spojrzałem przelotnie na jego członek. Nawet nie zauważyłem, kiedy znów znalazłem się pod Gukiem. Chłopak przejechał palcami po moim przyrodzeniu, a ja cicho jęknąłem. 

   Uśmiechnąłem się, po czym wziąłem jego członek do ust. Zassałem się na nim, na co odpowiedział mi przeciągły jęk młodszego. 
- Ach... YongGuk! - połknąłem wszystko. Usiadłem obok śpiwora i posadziłem na moich nogach Zelo. Włożyłem dwa palce w jego wejście, na co młodszy jęknął. Pocałowałem go, po czym dołożyłem trzeci palec. Po chwili już zastąpiłem je moim penisem. Chłopak krzyknął mi w usta. Zacząłem się w nim powoli poruszać. Kiedy Zelo sam zaczął ruszać biodrami, przyspieszyłem. Czułem, że zaraz dojdę.
- JunHong! - doszedłem.
- YongGuk! - Zelo doszedł drugi raz. Trwałem w nim jeszcze chwilę, aż opadliśmy ze zmęczenia. Spojrzałem różowowłosemu w oczy.
- Kocham cię. - szepnąłem.
- Ja ciebie też. - odpowiedział równie cicho chłopak. 
   Położyłem jego głowę na mojej klatce piersiowej i gładziłem jego włosy. Pocałowałem go namiętnie i zasnęliśmy wtuleni w siebie. 


3.06.2017

Ricky&Niel Teen Top - Wszystkiego najlepszego!

Tytuł: Wszystkiego najlepszego!
Bohaterowie: Ahn Daniel (Niel), Yoo Changhyun (Ricky), Bang Minsoo (C.A.P), Lee Chanhee (Chunji), Choi Jonghyun (Changjo)
Pairing: Ricky x Niel, Changjo x Chunji
Gatunek: One Shot, Romans, Short, Erotyk.
Zespół: Teen Top
Ricky - ciemnoróżowy - Luka (ja)
Niel - ciemnofioletowy - Lee (kuzynka)

   To dopiero był dłuuuuuuuugi dzień. Bardzo boli mnie głowa, ale daję radę. Szczególnie jestem dziś dumny z Rickiego. Dał z siebie wszystko. Cud chłopak. On naprawdę ciężko pracuje. Chyba najciężej z nas wszystkich. Szczególnie, że ostatnimi czasy było nam bardzo ciężko. Odejście L.Joe bardzo nas bolało. Tęsknimy za nim. Ricky bardzo to przeżywał. Przestał wtedy jeść, mało spał, sam przesiadywał w pokoju. Martwiłem się o niego. Ale wyszedł z tego. Bardzo się teraz cieszę i staram się mój czas poświęcać jemu. Jest bardzo głośny i wesoły, ale jest też wrażliwy. Trzeba z nim dużo rozmawiać i pomagać mu.

   Dzisiejszy dzień był męczący. Ale dajemy radę. Ciężko pracujemy nad kolejnym albumem. Po odejściu L.Joe z grupy nastał ciężki czas. Wtedy wogóle nie byłem sobą. Ale jedyną osobą, która wtedy najwięcej i najbardziej mi pomogła, był Niel hyung. Pytał mnie wtedy, czy wszystko ze mną wporządku i nawet kiedy go wyganiałem, on zostawał. Wtedy też stało się coś niespodziewanego. Changjo i Chunji hyung ogłosili, że są razem. Nie przeszkadza nam to. Lider cieszy się z ich szczęścia, a ja chyba w tamtym czasie zrozumiałem, że kocham Niela. Jest moim przyjacielem.

   Po treningu wróciliśmy do dormu. Nie miałem nic do roboty, więc poszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem przeglądać telefon. Po jakimś czasie przyszedł też Ricky. Rzucił swoją torbę obok łóżka i spojrzał na zegarek.
- Pójdę wziąć prysznic. - skinąłem głową, a chłopak z czystymi ubraniami w ręce ruszył w stronę łazienki. Ja zaś wróciłem do przeglądania moich mediów społecznościowych. Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę. - w drzwiach ujrzałem blond czuprynę C.A.P'a hyunga.
- Niel, wychodzę. Muszę odebrać urodzinowy tort Rickiego. - powiedział z uśmiechem.
- A nasza para? - zapytałem.
- Pojechali do miasta po prezent. Ok, to ja lecę. Narazie. - odparł.
- Do zobaczenia. - kiedy zamknął drzwi poczułem, że głowa mi zaraz pęknie. Jedyne tabletki były w łazience. Ale Ricky teraz bierze prysznic...

   Ciepła woda i kokosowy żel pod prysznic nareszcie mnie rozluźniły. Zaś moja głowa zaczęła pracować za trzech. Zacząłem o wszystkim myśleć. O tym, że Chunji hyung i Chanjgo są razem i o mojej miłości do Niela. 
- A co jeśli on mnie nie kocha? Co jeśli mnie wyśmieje, kiedy się dowie? - nie mogłem przestać myśleć o tym wszystkim. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nie wiem dlaczego. Usłyszałem pukanie.
- Ricky! Możesz mi podać tabletki przeciwbólowe? - melodyjny głos Niela zagłuszył moje myśli.
- Jasne, zaczekaj chwilkę. - szybko wyszedłem z kabiny i owinąłem ręcznik w pasie. Zakręciłem wodę i podszedłem do szafeczki. Znalazłem odpowiednie talbetki i otworzyłem drzwi. 
- Dziękuję. - uśmiechnął się chłopak, a ja podałem mu leki.
- Co cię boli? - spytałem.
- Głowa. - odpowiedział i zmierzył mnie wzrokiem. Zrobiłem się czerwony. Niel spojrzał w moje oczy.
- Ricky, czy ty płakałeś? - spytał ostrożnie, a ja zdałem sobie sprawę, że moje oczy są czerwone od łez.
- N-nie... to tylko szampon... - skłamałem.
- Ricky, proszę. Nie kłam. Porozmawiamy w pokoju. - pogładził moje ramię i poszedł. Westchnąłem i zamknąłem drzwi. Szybko się wytarłem, założyłem białe dresy, szarą koszulkę ze wzorem graffiti i wyszedłem do pokoju.

   Po chwili w drzwiach stanął Ricky. Usłyszałem stłumiony głos MinSoo.
- Trzy, czte-ry... - Changjo zapalił światło. - Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam! Niech żyje nam! A kto? Ricky! - chłopak stał w drzwiach cały zszokowany. Nie wiedział, co ma robić. Podszedłem do niego i przytuliłem go.
- Wszystkiego najlepszego. - powiedziałem, a Ricky zaczął płakać. Zaprowadziłem go do reszty i każdy po kolei złożył mu życzenia. Po zdmuchnięciu świeczek, zjedliśmy tort i zaczęliśmy rozmawiać. Dużo się śmialiśmy i żartowaliśmy. Myślę, że Ricky miło spędził czas. Tort chyba też mu smakował. 
   Nasza mała impreza skończyła się dosyć późno. Chłopaki rozeszli się do swoich pokoi, a my posprzątaliśmy. Ale chciałem jeszcze porozmawiać chwilę z młodym. 
- Ricky, możemy pogadać? - spytałem, a chłopak niepewnie usiadł obok mnie. Spuścił głowę i nie odzywał się. - Nic ci nie jest?
   Dalej cisza z jego strony. Bałem się o niego. Przysunąłem się bliżej. 
- Ricky, błagam. Porozmawiaj ze mną. Martwię się o ciebie... - powiedziałem, ale chłopak tylko zamknął oczy. Przysunąłem się jeszcze bliżej i objąłem go. Oparłem jego głowę na moim ramieniu i mierzwiłem jego wilgotne włosy. Widząc, że to również idzie marnie, lekko się odsunąłem i powoli zacząłem wsuwać ręce pod koszulkę młodszego. Oparłem swoją głowę na jego ramieniu i czekałem. Już dawno się w nim zakochałem. A czy on we mnie też?

   Nie wiem, o co chodzi Nielowi, ale podoba mi się to. Jego ciepły oddech owiewał moją szyję, a ciepło emitujące od niego przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Chciałem się odezwać, ale poczułem, jak Niel lekko zagryza moje ucho, więc tylko cicho mruknąłem ze szczęścia.
- Kocham cię Ricky... - szepnął melodyjnie Niel.
- Ja ciebie też hyung. - powiedziałem, a ciemnowłosy spojrzał w moje oczy.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Naprawdę. - uśmiechnąłem się niepewnie, a chłopak w odpowiedzi pocałował mnie namiętnie. Boże, to się dzieje. Oddałem się mu. Niel wykorzystał to i pchnął mnie lekko na łóżko, po czym położył się na mnie. Jego palce zataczały małe okręgi na moim brzuchu, a ja włożyłem ręce pod jego koszulkę i ułożyłem je na plecach chłopaka. Byłem bardzo podniecony. Niela chyba to coraz bardziej pobudzało, ponieważ zaczął całować moją szyję, ramiona i obojczyki. Moje oczy zaszły mgłą, oddech przyspieszył, tak samo jak bicie serca. Wiłem się pod ciemnowłosym i nie chciałem, żeby przestawał.

   Czułem, że Rickiemu się podobało. Jedną nogą zacząłem ocierać się o jego krocze, a chłopak odpowiadał mi jękami. Powoli zacząłem zdejmować jego koszulkę, a on moją. Zacząłem całować jego tors, a rękami pocierałem jego sutki. Ricky wzdychał i jęczał na zmianę. Czułem jego ciepły oddech na mojej szyi. Po chwili chłopak zaczął całować moją szyję i zostawiał na niej malinki. Sam zacząłem wzdychać i na moment oderwałem się od niego. Teraz to Ricky leżał na mnie i zaczął całować mnie po klatce piersiowej. Kiedy dotarł do moich sutków, po prostu odpłynąłem. Na przemian je całował, lizał i delikatnie zagryzał. Jego lewa ręka wpleciona była w moje włosy, zaś prawa wylądowała na moim kroczu. Zacząłem cicho mruczeć i jęczeć, co pobudzało młodszego.

   Niel był bardzo pobudzony. Zresztą tak jak ja. Zjechałem na jego brzuch, po czym powoli zacząłem zdejmować jego spodnie. Kiedy już zniknęły, pozbyłem się również moich. Oblizałem usta, na co chłopak wpił się w nie. Znów zaczął na mnie napierać i ponownie znalazłem się pod nim. Lewą rękę wsunął pod moje plecy, a drugą zaczął masować mój członek przez bokserki. Po chwili już ich na sobie nie miałem. Tak samo jak Niel. Poczułem ciepłe usta chłopaka na moim przyrodzeniu. Jęknąłem z rozkoszy. Brunet w końcu włożył go całego do ust i zassał się na nim. Czułem znajome uczucie w podbrzusu, ale chłopak przestał. Spojrzałem na niego z wyrzutem.

   Uśmiechnąłem się, po czym ponownie go pocałowałem. 
- Rozluźnij się. - szepnąłem. Zacząłem wkładać w jego wejście palce, aż zastąpiłem je swoim członkiem. Nie odrywałem się od jego ust, ale chłopak i tak krzyknął wprost do moich. Zacząłem gładzić go po plecach i czekałem, żeby przyzwyczaił się do bólu.
   Po chwili Ricky kiwnął głową, a ja powoli zacząłem się poruszać. Kiedy jasnowłosy wygiął biodra w moją stronę, przyspieszyłem. Ricky jęczał z zachwytu. Czułem, że zaraz dojdę.
- Niel... już... nie... wytrzymam... - wymamrotał między jękami.
- Ja... też... zaraz... dojdę... ACH! RICKY! - stało się.
- NIEL! - obydwaj doszliśmy. Przez chwilę trwałem w nim, aż w końcu opadliśmy na poduszki. Ricky spojrzał na mnie.
- Kocham cię. - szepnąłem.
- Ja ciebie też. - odpowiedział równie cicho. Pocałowałem go namiętnie, po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie.